Dzień doberek, kluseczki!
Spieszę do Was z tym oto postem dzięki niesamowitej mocy wewnętrznego natchnienia. O co mi chodzi pomyślicie. Może ktoś z Was pamięta, jak w poprzedniej (albo jeszcze wcześniejszej) notce wspominałam, że zabieram się za spory i ważny dla mnie projekt. Ha, no to nadal nad nim pracuję. Już od kilkudziesięciu godzin, jakby zliczyć czas, który na to poświęcam. To będzie chyba najbardziej pracochłonny post w historii. :') Przynajmniej historii LPS-owych blogów. Co prawda w pewnym momencie miałam chwilę zwątpienia i myślałam czy to w ogóle ma sens i czy jestem w stanie to zrobić, bo ogrom wszystkich linków, informacji i dociekań zaczął mnie przerastać... ale powoli wszystko sobie porządkuję. I może za 5 lat się odezwę i przypomnę tym, którzy tu jeszcze zostaną, że nad czymś takim pracowałam. xd Nie no, już stopuję tę karuzelę śmiechu i już piszę o co chodzi.
Ostatnio tak wiele czasu wolnego poświęcam tworzeniu listy blogów o LPS. Nie tych znanych, wspaniałych i legendarnych. Tylko o wszystkich. O wszystkich, do których jestem w stanie dotrzeć. To dla mnie wielkie wyzwanie, ale też niesamowite przeżycie. Może nawet pewnego rodzaju terapia dla duszy, która co jakiś czas wyrywała się do wspomnień sprzed dziesięciu lat. To również okazja do wyklarowania wspomnień, które z biegiem czasu lubią nam płatać figle i się ubarwniać, np. zalewając słodyczą wszystko co było kiedyś, przez co wydaje się, że starsze było lepsze. Ale czy było?
Na razie na mojej liście opisałam kilkadziesiąt blogów, a już mam tak wiele przemyśleń, którymi chciałabym się z Wami podzielić! Jednak wszystko po kolei. :)
Trzymajcie kciuki, buziaki :*