Hej, ludki.
Muszę się wyżalić.
Tak, jak pisałam w poprzednim poście pracowałam, czy tam pracuję nad listą LPSowych blogów. Z naciskiem na te porzucone i zamknięte, a może tylko nad nimi. Nie wiem. Jeszcze nie zdecydowałam. Tak czy inaczej jest to coś, co pochłonęło masę mojego czasu w bieżącym, jak i poprzednim miesiącu. Naprawdę kolosalną ilość godzin. Ko-lo-sa-lną. Napotykałam po drodze wiele problemów. Mniejszych i większych. Ale nic mnie nie dobiło tak, jak dzisiejsze odkrycie.
Nie wiem czy mam dziękować za to zrządzenie losu czy podłożyć się pod pociąg.
Dzisiaj blogi, a właściwie jednego bloga (dość popularnego) opisywałam przez 4 godziny. Sporo tam treści, a ze wszystkim chcę się zapoznać. Trochę mnie to zmęczyło, trochę przytłoczył nawał ogromnej ilości postów i komentarzy, dzięki którym jestem w stanie dotrzeć do innych blogów (kiedyś Wam opiszę w jakich bólach rodziła się ta lista...), więc na dziś postanowiłam dać sobie, jak to się mówi siana.
Teraz jest po godzinie 19. Oglądam chiński serial. Jestem na 33 odcinku. Coś mnie podkusiło, żeby zajrzeć na blogi, które mam zapisane w zakładkach, żeby o żadnym nie zapomnieć.
I BAM.
Chwilę nie dowierzałam.
Chwilę zastanawiałam się "jak?".
Chwilę myślałam "co teraz?".
Przez chwilę miałam ochotę się położyć, rozryczeć, rzucić całą moją blogową karierę i umrzeć z łyżką pesto w ustach. Nie pytajcie, po prostu lubię pesto.
Do teraz myślałam, że szkoda tego Onetu, no bo usunęli tyle fajnych blogów. Z tymi z Blog.pl nawet nie zdążyłam się zapoznać, więc nieaktywne linki do kilkudziesięciu blogów nie przyprawiały o rozpacz, chociaż przy każdym takim linku wzdycham i szkoduję. Aż do dziś nie zdawałam sobie sprawy z tego ile blogowych witryn zostało zamkniętych. Tak na amen. Nie tylko Onet. Ale też inne. Inne, na których wisiały twory LPS Blogerek. Te, które opisywałam. Te, nad którymi spędziłam godziny czytania, wertowania i przeżywania razem z autorkami, że nikt nie komentuje ich notek.
I wszystkie te domeny zaczęły się sypać po zamknięciu blogów Onetu. Większość z nich na początku tego roku. A mnie to ominęło. Nie wiedziałam o tym, nie przypuszczałam, że nastąpi to tak szybko.
Tak było z Blox.pl.
Były święta wielkanocne, była majówka. Miałam przerwę w poszerzaniu listy. Niedawno postanowiłam, ze znów do tego usiądę. A właśnie w tej przerwie, raptem dwutygodniowej został zamknięty portal, na którym znajdowało się co najmniej kilkanaście opisanych przeze mnie blogów.
Ale pisałam o zrządzeniu losu.
Kopię każdego bloga, którego opisywałam starałam się zapisać na dysku. Los tak chciał, że zaczęłam od tych znajdujących się na Blox.pl. Więc te, do których udało mi się dotrzeć na początku i je opisałam mam zapisane w całości. Całość treści, a nie jedynie jedną stronę. Szczęście w nieszczęściu. Bo do wielu już nie dotrę. Ani po komentarzach, ani po linkach zostawionych gdzieś na pamiątkę. I tak już zwężona liczba blogów, które można jeszcze poczytać, bo wiszą nieusunięte zmniejszyła się jeszcze bardziej.
Jest mi po prostu przykro...
Tworzyłam tę listę z myślą, żeby stare blogi nie zostały tak do końca zapomniane. A tu wszystko na przekór.
Szukając pozytywów cieszę się, że jakimś cudem udało mi się jeszcze z niektórymi zapoznać i zapisać. Coś mi podpowiadało, żeby zacząć tworzenie listy od tej domeny i to było dobre posunięcie. Warto ufać intuicji.
Pytanie co teraz? Linki są nieaktywne, Wayback Machine tu nie pomoże. Mogę jedynie udostępnić pliki w jakiejś chmurze, ale bądźmy szczerzy komu będzie się chciało ściągać pliczek, żeby przejrzeć jakiegoś tam bloga? A zwłaszcza takiego malutkiego, np. z dwoma postami...